Marko Bojcun
Kontrofensywa armii ukraińskiej, która 10 września br. wyparła wojska rosyjskie z Izjumu i zmusiła je do odwrotu, spowodowała nagłą i radykalną zmianę w układzie sił geopolitycznych w całej Eurazji. Chiny zablokowały Rosję w jej walce o przekształcenie Eurazji we własną wielkomocarstwową platformę.
Wyobraźmy sobie Federację Rosyjską jako kostkę, której ściany są również ścianami sąsiednich państw, jak w plastrze miodu. Dynamika wojny, którą Rosja wszczęła ponad pół roku temu, zmieniła się teraz z agresywnej ekspansji w izolację, w którą sama się zapędziła. Państwa, na które Rosja liczyła, że będą wspierały ją dyplomatycznie, ekonomicznie i militarnie oraz dołączą do niej przeciwko Ukrainie, takie jak Kazachstan, Uzbekistan, Iran, Indie, a przede wszystkim Chiny, teraz albo dystansują się i zachowują neutralność, albo otwarcie odcinają się od agresji. Białoruś to jedyny wyjątek. Widać tu całą biegunowość więzi międzypaństwowych, oddalających się w całym regionie od Rosji w kierunku Chin. W sprawach rosyjskich przywódcy środkowoazjatyccy konsultują się teraz najpierw z Xi Jinpingiem.
Zasoby, od których Rosja była uzależniona, zaczynają zanikać. Chiny nie będą już nadrabiać swoich braków ropy i gazu zakupami w Rosji. Zastępowały one utracone wskutek sankcji przychody ze sprzedaży ropy i gazu do krajów Unii Europejskiej. Rosja nie może uzyskać elektronicznego sprzętu celowniczego do swoich pocisków i rakiet od firm chińskich, które dotychczas zastępowały dostawców ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Chiny nie chcą, aby Zachód uderzył w nie szerszymi sankcjami handlowymi.
Broń, amunicję i wozy bojowe z czasów Związku Radzieckiego, przechowywane przez formalnych sojuszników Rosji w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), coraz częściej przetrzymują państwa członkowskie, przeznaczając je do własnego użytku przeciwko krajowym ruchom powstańczym i zagranicznym rywalom państwowym. Nie brakuje teraz konfliktów wzdłuż podbrzusza Rosji, od Gruzji po Afganistan.
Putin poniósł już porażkę na szczeblu taktycznym i operacyjnym oraz okazał się zupełnie pozbawiony strategii wojskowej czy politycznej. To raczej bandyta próbujący przebić się przemocą i terrorem. „Chodzi o to, że nie blefuję”, powiedział już kilka razy, machając przy tym palcem, który miałby posłużyć do naciśnięcia jądrowego guzika. Zastrasza miliony i wysyła własnych obywateli, aby zabijali i umierali za jego dystopijną wizję średniowiecznego świata, cofającego się w czasie i pogrążającego się w umyślnej ignorancji, w zniewoleniu pod dyktaturą, w powszechnej reakcji i irracjonalności. Aktywnie promuje oparty na takim światopoglądzie międzynarodowy sojusz skrajnej prawicy.
Twardogłowi nacjonaliści rosyjscy są teraz otwarcie krytyczni wobec Putina za to, że nie dość twardo czy brutalnie dążył do szybkiego zwycięstwa w wojnie. Przede wszystkim jednak nie miał żadnej strategii ani jasnych celów, które doprowadziłyby do zwycięstwa. Gdyby to twardogłowi z jego zespołu wewnętrznego pozbawili go prezydentury, jego zastąpienie mogłoby być gorsze, ponieważ oni trzymaliby się kurczowo władzy w bardziej rozpaczliwych dla nich okolicznościach niż te, które dziś mamy.
Rosja kruszy się jako długofalowy projekt imperialistyczny. Od rewolucji 1917 r., która obaliła carskie samowładztwo, jej nabytki kolonialne odpadały jak warstwy cebuli.
Upadek Związku Radzieckiego przyspieszył jej rozpad. Putin pokierował jej odbudową wewnętrzną i odzyskiwaniem pewnych ziem kresowych, utraconych wraz z upadkiem ZSRR. Rosja nauczyła się ponownie zarzucać sieci na nowe, teraz suwerenne państwa sąsiednie przy pomocy środków gospodarczych – handlu i inwestycji w wydobycie ropy, gazu i minerałów.
Ożywienie było jednak krótkotrwałe, tak jak nietrwałe były jego fundamenty. Państwa te, a zwłaszcza Ukraina, pozostawały uparcie odporne na reinkorporację poprzez sojusze wojskowe i pełne członkostwo w strukturach wielopaństwowych, takich jak utworzona w 2000 r. Euroazjatycka Wspólnota Gospodarcza. Rosja zawsze nalegała na to, aby przypadał jej znacznie większy niż pozostałym państwom uczestniczącym głos przy „zbiorowym podejmowaniu decyzji”.
Nie było wzajemnego zaufania, nie było miru choćby formalnie równych partnerów, natomiast było dużo wątpliwości co do tego, czy zabezpieczona jest ich niepodległość. Najpierw Ukraina, a teraz kilka innych państw w regionie widzi, że miały rację co do natury imperializmu rosyjskiego. Gładkie rozmowy o współpracy państwo rosyjskie zaczęło zatem zastępować szczękiem broni.
Co uczyni Rosja, aby nadal prowadzić tę wojnę? Co zrobią Chiny i Stany Zjednoczone, kiedy zobaczą, że Rosja przegrywa nie tylko w Ukrainie, ale również na innych frontach ekspansji? To ważne pytania.
Brytyjski ekonomista i politolog pochodzenia ukraińskiego, profesor na NYU London, autor The Workers’ Movement and the National Question in Ukraine, 1897-1918 (2021).
Dodatek do nowego numeru Le Monde Diplomatique - edycja polska "Ukraina walczy" w całości dostępny online/ A supplement to the new issue of Le Monde Diplomatique - edycja polska "Ukraine struggles", available online (in Polish).