Dariusz Kałan
"Nie zbroić Ukrainy, nie nakładać sankcji" – rusofilskie zapędy głównego nurtu lewicy globalnej w obliczu agresji Putina na Ukrainę w Polsce należą do rzadkości. Były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski nazywa to "grą intelektualną". – Odkąd zaczęła się wojna, mamy prostą sytuację: jest agresor i ofiara, która musi mieć narzędzia, żeby się bronić.
- – Narracja, że Rosja to kraj jednoznacznie wrogi, immanentne zło, budzi mój bunt. Sprzeciwiam się rasizmowi i nienawiści do obywateli Rosji, do kultury i cywilizacji rosyjskiej – mówi Maciej Wiśniowski, redaktor naczelny i założyciel strajk.eu – portalu radykalnej lewicy
- Poglądy Wiśniowskiego rymują się z głosami głównego nurtu lewicy globalnej. – Absolutnie nic nie znaczą – mówi Jakub Majmurek, publicysta Krytyki Politycznej
- Majmurek wyjaśnia, że "przekonanie, że Ukraińcy mają prawo do realnego samostanowienia, było obecne w myśli lewicowej co najmniej od początku XX w."
- – Już w latach 90. wiedziałem, że ukraińskie ambicje, tradycje i tożsamość są silniejsze, niż mogłoby się wydawać – mówi Aleksander Kwaśniewski
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu. Jeśli nie chcesz przegapić żadnych istotnych wiadomości — zapisz się na nasz newsletter
Pies o imieniu Maszka i samowar w salonie to tylko kilka oznak, że lokator mieszkania na warszawskich Kabatach ma sentyment do Rosji. – Jestem rusofilem – przyznaje Maciej Wiśniowski.
Jak można się spodziewać, Wiśniowski, 64-letni redaktor naczelny i założyciel strajk.eu – portalu radykalnej lewicy, który odwiedza około 50 tys. osób miesięcznie – nie jest zwolennikiem polityki Zachodu wymierzonej w kraj drogi jego sercu.
Przyznaje, że wojna Putina jest nieuzasadniona i haniebna. Szybko jednak dodaje, że Zachód ma swoje na sumieniu z powodu długoletniego ignorowania i niesłuchania Kremla. Twierdzi, że zamiast uzbrajać Ukraińców lub nakładać sankcje, które mają negatywny wpływ na zwykłych Rosjan, Unia i USA powinny kontynuować rozmowy dyplomatyczne.
Takie stanowisko nie brzmi egzotycznie na lewicy. Znani akademicy, na czele z Noamem Chomskym i Naomi Klein, a także wielu europejskich polityków socjaldemokratycznych, przyczyny inwazji rosyjskiej dostrzega bardziej w krwiożerczej naturze kapitalizmu i ekspansji NATO na wschód z przełomu wieków, niż w autorytarnych i rewizjonistycznych zapędach prezydenta Władimira Putina.
– Obecna Rosja to oligarchia kapitalistyczna i niełatwy partner do rozmów – tłumaczy Wiśniowski. – Ale narracja, że jest to kraj jednoznacznie wrogi, immanentne zło, budzi mój bunt. Sprzeciwiam się rasizmowi i nienawiści do obywateli Rosji, do kultury i cywilizacji rosyjskiej.
"Absolutnie nic nie znaczą"
Poglądy Wiśniowskiego rymują się z głosami głównego nurtu lewicy globalnej. Jednak w Polsce należą do rzadkości.
– Absolutnie nic nie znaczą – mówi Jakub Majmurek, publicysta Krytyki Politycznej.
Polska lewica mainstreamowa, do której zalicza się parlamentarny sojusz Lewica (SLD, Wiosna i Razem) oraz komentatorzy takich mediów, jak Krytyka Polityczna, zdecydowanie opowiada się za dostarczaniem Ukrainie broni, amunicji i sprzętu wojskowego, a także za sankcjami finansowymi i handlowymi na Rosję.
Na początku marca Razem wystąpiło nawet z Progressive International i DiEM25, dwu paneuropejskich ruchów lewicowych, ze względu na ich łagodną reakcję na wojnę.
– Przekonanie, że Ukraińcy mają prawo do realnego samostanowienia, do tego, żeby się wyemancypować spod wpływów Moskwy, było obecne w myśli lewicowej co najmniej od początku XX w. – przypomina Majmurek.
Lewica podpisuje się pod tradycjami międzywojennego ruchu prometejskiego skupionego wokół Józefa Piłsudskiego, ówczesnego socjalisty. Miał on na celu wspieranie ambicji narodowych ludności nierosyjskiej w Rosji carskiej, a potem ZSRR. – Zaś po wojnie była redakcja paryskiej "Kultury", kolejny istotny punkt odniesienia dla polskiej lewicy, no i działania Jacka Kuronia na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego – mówi Majmurek.
Pokolenie, które zmieniło poglądy na Rosję
Jednak myślenie o wojnie w Ukrainie w kontekście kapitalizmu i ekspansji NATO brzmi znajomo dla kilku osób z Lewicy. W czasach młodości Maciej Konieczny, 41-letni poseł i współzałożyciel Razem, opowiadał się za wyjściem z NATO, czyli symbolu amerykańskiego imperializmu. Teraz głosy globalnych progresywistów przyjmuje ze wzruszeniem ramion.
– Ambicje mocarstwowe Rosji są starsze niż NATO. Jeśli ktoś myśli, że NATO jest potrzebne do tego, żeby Rosja najeżdżała swoich sąsiadów, powinien sięgnąć do książek od historii – mówi.
Konieczny jest reprezentantem pokolenia, które zmieniło poglądy na Rosję osiem lat temu. – Byłem tak okopany w języku zachodniej lewicy, że uważałem wszystkie ostrzeżenia przeciwko Rosji za przewrażliwienie i rusofobię. W 2014 r. okazało się, że były one uzasadnione – wspomina Konieczny. A NATO – dodaje – "na tym etapie jest gwarantem bezpieczeństwa Polski".
Konieczny nawiązuje do rewolucji godności z 2014 r., której następstwem była aneksja Krymu przez Rosję i wojna w Donbasie.
Kwaśniewski: W Rosji nie mieliśmy partnerów. W Ukrainie mieliśmy
Ale dla starszego pokolenia moment otwarcia oczu przyszedł dekadę wcześniej. Podczas pomarańczowej rewolucji w 2004 r. – serii protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich – Aleksander Kwaśniewski, ówczesny prezydent Polski, wraz z prezydentem Litwy i szefem dyplomacji UE pojechał do Kijowa i wziął udział w rozmowach między prorosyjskim rządem a opozycją.
– Już w latach 90. wiedziałem, że ukraińskie ambicje, tradycje i tożsamość są silniejsze, niż mogłoby się wydawać – mówi Kwaśniewski i wskazuje na lekturę "Kultury" oraz własne wyjazdy zagraniczne w czasie studiów jako na doświadczenia, które pozwoliły mu zorientować się, że "ZSRR nie jest monolitem". – Poznałem niemal każdego na Ukrainie i kiedy prezydent [Leonid] Kuczma zadzwonił do mnie o 3 nad ranem z prośbą o pomoc, od razu się zgodziłem.
– Moją osobistą zasługą jest to, że nie doszło do konfrontacji między górnikami z Donbasu, których chciał sprowadzić do Kijowa ówczesny premier Wiktor Janukowycz a demonstrantami na Majdanie – twierdzi.
Właśnie zimą 2004 r. Polska potwierdziła, że chce być obecna w regionie poradzieckim w momentach kryzysów – i to niezależnie od barw politycznych. Prawicowi następcy Kwaśniewskiego, prezydenci Lech Kaczyński i Andrzej Duda, odbyli podobne wizyty odpowiednio do ogarniętej wojną Gruzji w 2008 r. i do Ukrainy w 2022 r., a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski brał udział w negocjacjach między opozycją a prorosyjskim prezydentem Janukowyczem podczas Euromajdanu w 2014 r.
67-letni Kwaśniewski jest jednym z czołowych polskich byłych komunistów, którzy po rozpadzie ZSRR zdystansowali się od Rosji i pomogli wprowadzić Polskę na drogę integracji z UE i NATO. A to sprowokowało opór lewicowców radykalnych, takich jak Wiśniowski.
– Ważnym czynnikiem było to, że nie mieliśmy partnerów socjaldemokratycznych w Rosji, w której najpierw silną pozycję zajmowała partia komunistyczna, a która za Putina stawała się coraz bardziej nacjonalistyczna i autorytarna – wspomina Kwaśniewski. – Tymczasem w Ukrainie partnerów mieliśmy.
Obecne stanowisko lewicy Kwaśniewski globalnej uważa za "grę intelektualną".
– Oczywiście możemy dyskutować o tym, co jest bardziej niebezpieczne, czy to amerykański, czy rosyjski imperializm, czy też globalizacja – komentuje. – Ale odkąd zaczęła się wojna, mamy do czynienia z prostą sytuacją: jest agresor i ofiara, która musi mieć narzędzia, żeby się bronić.