Witalij Dudin
W powszechnym odbiorze to pracownicy dotkliwiej odczuwają skutki kryzysu na rynku pracy niż pracodawcy. Ukraińcy i Ukrainki przygotowali się na to, że bezpośrednio po rosyjskiej napaści będą musieli zagryźć zęby. Ale przy obecnym obrocie spraw nie każdy zgadza się, że sytuacja, w której biznes ma liczne przewagi nad swoimi pracownikami, jest sprawiedliwa.
Najlepsze teksty tygodnia w mejlu. Zapisz się do naszego newslettera. Autorski wybór najciekawszych artykułów Krytyki Politycznej z danego tygodnia przygotowany za każdym razem przez inną osobę z redakcji. Subskrybuj newsletter.
Poza tym, że na wojnie Rosji przeciwko Ukrainie zginęły tysiące osób, a kolejne tysiące straciły dach nad głową, zagrożony został też dobrostan ekonomiczny kraju. A kosztami obciążono przede wszystkim pracowników.
Ukraińscy pracodawcy działają pomimo zniszczeń mienia i infrastruktury. Ponadto oficjalne dane mówią, że w Ukrainie codziennie umiera w pracy jeden człowiek. Od 24 lutego 2022 roku za ponad 80 proc. zgonów w miejscu pracy odpowiada wojsko rosyjskie. Wśród zmarłych są kolejarze, medycy i inni pracownicy sektora publicznego.
Szacuje się, że z powodu rosyjskiej agresji PKB Ukrainy spadnie w tym roku o 50 proc. Zniszczeniu uległy setki firm, przez co zniknęło 30 proc. istniejących stanowisk pracy. Według „Financial Times” do końca roku wskaźnik bezrobocia w Ukrainie dojdzie do rekordowych dla Europy 25 proc.
Dotychczas ukraińskim pracodawcom dano wolną rękę przy radzeniu sobie z trudnościami spowodowanymi rosyjską inwazją. Urzędy rozluźniły nadzór nad rynkiem pracy. Natomiast w parlamencie i rządzie reformatorzy starają się przepchnąć radykalne reformy prawa pracy, które odebrałyby ochronę ukraińskim pracownikom.
Na razie miliony ludzi zastanawiają się, jak przetrwać wojenny kryzys gospodarczy. Ale na horyzoncie majaczy już kolejne pytanie: co robić, kiedy wojna się skończy?
Przyszły rozkład sił gospodarczych i dobrobytu w Ukrainie najprawdopodobniej określą zmiany przymusowo zachodzące w niej dzisiaj.
Demograficzny wstrząs na rynku pracy
Rosyjska agresja, co łatwo przewidzieć, obniżyła koszty pracy w Ukrainie. W maju płace spadły średnio o 10 proc. w porównaniu do okresu przedwojennego. W ogłoszeniach o pracę w branżach takich jak wydobycie surowców, ochrona czy inne zajęcia fizyczne widnieją stawki prawie o połowę niższe.
W powszechnym odbiorze to pracownicy dotkliwiej odczuwają skutki kryzysu na rynku pracy niż pracodawcy. Ukraińcy i Ukrainki przygotowali się na to, że bezpośrednio po rosyjskiej napaści będą musieli zagryźć zęby. Ale przy obecnym obrocie spraw nie każdy zgadza się, że sytuacja, w której biznes ma liczne przewagi nad swoimi pracownikami, jest sprawiedliwa.
Na przykład Rada Najwyższa zdecydowała się ograniczyć dużą część praw ukraińskich pracowników. Najważniejsze jest to, że pracodawcy mogą zawiesić umowę o pracę. W takim przypadku pracownik nie zarabia, ale pozostaje związany umową. Z braku nadzoru tysiące pracowników i pracownic sektora prywatnego od miesięcy pozostają więc praktycznie, choć nieoficjalnie, bezrobotni. Do 1 kwietnia 2022 roku około 5 milionów obywateli i obywatelek wnioskowało o jednorazowy zasiłek związany z utratą dochodu. Natomiast pod koniec maja liczba zarejestrowanych bezrobotnych wynosiła 308 tysięcy, czyli 16 razy mniej.
W Ukrainie praca na czarno kwitnie więc jeszcze bujniej niż wcześniej. Od czasu rosyjskiej napaści państwo odwołało wszystkie inspekcje pracy. Nie monitoruje też kradzieży płac, stanowiącej plagę wśród ukraińskich pracodawców.
Jednocześnie Ukraina mierzy się też z faktem, że opuściło ją w ostatnich miesiącach 6 milionów obywateli, głównie kobiet. W Europie niektórzy uchodźcy – choć dalece nie wszyscy – trafili do krajów, gdzie obowiązują wyższe płace, przestrzega się prawa, a opłaty za mieszkania czy przedszkola są bardziej przystępne. Raczej nie ma co się spodziewać, że młode matki wrócą do pracy w tych względnie bezpiecznych miastach Ukrainy.
Socjolodzy przewidują, że po odwołaniu stanu wojennego – za sprawą którego mężczyznom przed 60. rokiem życia obecnie nie wolno wyjeżdżać z kraju – Ukrainę może dotknąć kolejna fala emigracji. Mężczyźni wyjadą do pracy za granicą, dołączając do przebywającej już tam rodziny bądź szukając bezpiecznego miejsca do życia w obliczu ciągnącego się konfliktu.
Jeśli Ukraina chce, by ta zmiana demograficzna pozostała tymczasowa, musi przemyśleć swoją politykę ekonomiczną: zastanowić się, jak zachęcić obywateli i obywatelki do pozostania w kraju.
Odbudowa czy neoliberalna antyutopia?
Zadania takie jak naprawa infrastruktury, uruchomienie produkcji przemysłowej czy zaspokojenie ludzkich potrzeb trzeba realizować w ramach szerszego, socjohumanitarnego kontekstu odbudowy. Jednak mimo że istnieją ustalone dobre praktyki, zalecane na przykład przez Międzynarodową Organizację Pracy, to mało prawdopodobne, żeby przy odbudowie Ukrainy wzięto pod uwagę potrzeby ludności i jej długofalowy interes.
Jak do tej pory plany rekonstrukcyjne dla Ukrainy podążają głównie za tradycją neoliberalną. Jeden z nich, opracowany przez ukraińskie władze, znanych ekspertów i stowarzyszenia przedsiębiorców, mocno opiera się na zasadach deregulacji i liberalizacji. Zasady te bez wątpienia będzie też realizował odpowiednik planu Marshalla dla Ukrainy, który został zaproponowany europejskim partnerom.
W międzyczasie jednak rząd ukraiński sam podejmuje kroki. Na przykład po zniszczeniu wielkich zakładów przemysłowych przez Rosję państwo chce się skupić na rozwoju małych firm jako sposobie na rozruszanie gospodarki. Propozycje rekonstrukcyjne władz sprowadzają się do pożyczek dla mikroprzedsiębiorców oraz szkoleniu ludzi w dziedzinie technologii informacyjnych. Tego typu innowacje może podziałałyby w czasie pokoju. Jednak dziś rozwój samozatrudnienia zahamują zniszczenia infrastruktury, niska siła nabywcza hrywny i ogólna destabilizacja gospodarki. Czynniki strukturalne mogą nie pozwolić niewielkim firmom na zawiązanie łańcuchów dostaw i dotarcie do konsumentów.
Delegacje ukraińskie pojechały do Lugano z projektami i prezentacjami opartymi między innymi na dokumencie A Blueprint for the Reconstruction of Ukraine, opublikowanym w kwietniu przez międzynarodową grupę ekonomistów.
Zalecenia tego planu obejmują: 1) wprowadzenie bardziej elastycznych umów o zatrudnienie i eliminację tych praw pracy, które uniemożliwiają prowadzenie liberalnej polityki gospodarczej; 2) wprowadzenie państwowych subsydiów mających przyciągnąć zagraniczne firmy; 3) wielkoskalową prywatyzację, w tym dotyczącą największych banków Ukrainy; 4) priorytetowe wsparcie kredytowe dla sektora eksportu; 5) wykorzystanie pracochłonnych i angażujących robotników niewykwalifikowanych inwestycji publicznych do naprawy infrastruktury; 6) powołanie technokratycznej agencji rządowej do dystrybucji pomocy międzynarodowej.
Główne zagrożenia wiążące się z przyjęciem podobnego planu wynikają z tego, że prywatyzacja oraz zmniejszenie sfery budżetowej doprowadzą do likwidacji chronionych etatów, a w ich miejsce powstaną stanowiska śmieciowe. Istnieje też ryzyko, że na robotach związanych z infrastrukturą wzbogacą się tylko zagraniczne korporacje, podczas gdy gospodarka ukraińska zachowa swój głównie wydobywczy charakter, zamiast rozwijać innowacyjne branże. Lekceważenie roli organizacji pracowniczych w procesie odbudowy tylko zaostrzy problemy zatrudnienia na czarno, bezrobocia i nierówności.
Nie brakuje jednak alternatyw do rozważenia w kontekście rekonstrukcji Ukrainy.
Ostatecznie celem odbudowy nie powinien być powrót kapitalizmu peryferyjnego do Ukrainy, ale wprowadzenie elementów gospodarki społecznej i solidarnościowej, takich jak:
1. Trwała baza gospodarcza. Priorytetowo powinno się traktować budowę zakładów produkcyjnych i infrastruktury, które będą tworzyć stabilne etaty na wielką skalę, podnosić poziom techniczny gospodarki i koncentrować się na popycie krajowym, a nie eksporcie. Głównym inwestorem powinno być państwo, bo ono jako jedyne potrafi zmobilizować niezbędne zasoby.
2. Wzrost zaufania publicznego. Jeśli pieniądze mają płynąć w odpowiednim kierunku, całe społeczeństwo ukraińskie powinno zostać zaangażowane w proces decyzyjny. Trzeba, żeby roboty publiczne i priorytety inwestycyjne znalazły poparcie u związków zawodowych.
3. Stabilne zatrudnienie. Należy zlikwidować wojenną ustawę dającą ukraińskim pracodawcom prawo do zawieszenia swoich obowiązków w stosunku do pracowników wynikających z umów indywidualnych i zbiorowych. Inspektorzy powinni otrzymać zasoby i uprawnienia niezbędne do prowadzenia nadzoru nad ukraińskimi miejscami pracy. Masowym robotom publicznym powinny towarzyszyć szkolenia zawodowe pracowników, mające zapewnić im dobre perspektywy na rynku pracy. Subsydia należy kierować do ukraińskich przedsiębiorstw zatrudniających pracowników z nieuprzywilejowanych grup, podnoszących płace czy angażujących związki zawodowe w proces decyzyjny.
Prywatne przedsiębiorstwa wykazały się w kryzysie dużą nieodpowiedzialnością. Powojenne społeczeństwo ukraińskie potrzebuje integracji – a ją zapewni rozwój przedsiębiorstw państwowych i spółdzielczych, które nie zarabiają kosztem społeczeństwa i środowiska.
Przed Ukrainą stoi ogromne zadanie naprawy gigantycznych zniszczeń i ponownego uruchomienia przemysłu. Do jego realizacji nie nadaje się polityka neoliberalna. Potrzeba strategii opartej na interwencjonizmie państwowym w gospodarce oraz programach finansowania zatrudnienia. To z kolei wymaga polityki redystrybucyjnej poprzez odpowiednie opodatkowanie, a także konfiskatę naddatku majątkowego najbogatszych Ukraińców. To ostatnie byłoby konkretnym przejawem dawno obiecywanej polityki deoligarchizacji kraju – która, jak się zdaje, wraz z początkiem wojny zniknęła z tapetu.
Na krótką metę Rosja odebrała ukraińskim pracownikom siłę przebicia. Natomiast w długim trwaniu ruch pracowniczy w Ukrainie może jeszcze się wzmocnić i doprowadzić do poprawy warunków pracy. Nawet w atmosferze pesymizmu społeczeństwo ukraińskie wierzy w bardziej sprawiedliwy model odbudowy.