Karolina Słowik
- Wspieramy rosyjski opór, ale uważamy, że nie ma miejsca na rosyjski protest na ukraińskim marszu - tłumaczą organizatorzy warszawskiej imprezy, która odbędzie się razem z KyivPride. Organizacja Za Wolną Rosję uczestniczyła w poprzednich Paradach Równości, teraz chciała przynieść antywojenne biało-niebiesko-białe flagi
25 czerwca Parada Równości przejdzie ulicami Warszawy po raz 21. Miasteczko Równości w parku Świętokrzyskim zostanie otwarte o godz. 10, a oficjalne otwarcie przed Pałacem Kultury i Nauki zaplanowano na godz. 14. Marsz przejdzie ulicami Świętokrzyską, Marszałkowską, przez plac Konstytucji i ulicę Waryńskiego. Przy stacji metra Politechnika skręci w aleję Armii Ludowej, potem w aleję Niepodległości i Świętokrzyską wróci na plac Defilad. O godz. 17 ma się odbyć koncert.
W tym roku w Kijowie miała się odbyć jubileuszowa, 10. edycja Parady, ale ze względu na wojnę została przeniesiona do Warszawy. Dlatego tegoroczną imprezę współorganizuje KyivPride. - Rosja odbiera nam domy, rodziny, przyjaciół i bliskich, ale nigdy nie odbierze nam wolności, prawa do istnienia i głosowania. 25 czerwca nie będziemy świętować. Chcemy zaapelować do całego świata: pomóżcie Ukrainie zwyciężyć! Pomóżcie Ukraińcom żyć swobodnie na swojej ziemi! - wzywa międzynarodową społeczność Lenny Emson, prezes KyivPride.
Organizatorzy podkreślają, że wspólny marsz będzie "głosem wsparcia dla Ukrainy, ukraińskiej społeczności LGBTQ i każdej osoby, która musiała uciekać z Ukrainy z powodu rosyjskiej agresji". "Każdą osobę, która schronienie przed wojną lub prześladowaniami znalazła w Polsce, serdecznie zapraszamy do wzięcia udziału w Paradzie. Wspólnie róbmy wszystko, aby liczba osób, które musiały emigrować przymusowo, jeszcze w tym stuleciu osiągnęła okrągłe zero!" - czytamy w zapowiedzi.
Bez rosyjskich flag, nawet antywojennych
W związku z tym, że będzie to polsko-ukraiński marsz, organizatorzy poprosili stowarzyszenie Za Wolną Rosję (skupia nie tylko Rosjan, ale też Białorusinów, Polaków i Ukraińców i od 2014 roku walczy z putinowskim reżimem oraz wspiera społeczeństwo obywatelskie w Rosji) o nieprzynoszenie flag, nawet tych biało-niebiesko-białych, czyli antywojennych.
Biało-niebiesko-biała flaga powstała po 24 lutego jako symbol sprzeciwu antyreżimowych Rosjan wobec wojny w Ukrainie . Inspiracją była flaga Nowogrodu Wielkiego, który uznawany jest za kolebkę demokracji rosyjskiej w okresie tzw. Republiki Bojarskiej. Biały i niebieski mają symbolizować niebo i śnieg. Zrezygnowano z czerwonego paska flagi Federacji Rosyjskiej, bo miał zacząć kojarzyć się z krwią.
"Rosyjscy uchodźcy pomagają uchodźcom z Ukrainy"
Kolumnę stowarzyszenia, jak co roku od siedmiu lat, zgłaszał ukraiński dziennikarz i działacz pozarządowy Igor Isajew. Zaznacza, że w kwietniu pojawił się na okładce „Repliki". W wywiadzie mówił o wojnie w Ukrainie, ale też o prawach rosyjskiej społeczności LGBT.
- Nasze stowarzyszenie powstało w odpowiedzi na aneksję Krymu. Kilkoro Rosjan stanęło wówczas pod swoją ambasadą w Warszawie i krzyczało, że Krym jest ukraiński. Na nasze akcje przychodzili Adam Michnik, Obywatele RP, KOD - mówi Isajew, który do Polski przyjechał z Zaporoża 16 lat temu. Przez 13 współpracował ze Związkiem Ukraińców w Polsce.
- Jest mi zwyczajnie przykro jako Ukraińcowi. Organizatorzy Parady zwracają się do mnie tak, jakbym był Rosjaninem. A my jesteśmy częścią Parady Równości, bo identyfikujemy się z jej postulatami. W Polsce ciągle pytamy, gdzie są Rosjanie, którzy nie wspierają Putina. A oni przyszli, są aktywni, i teraz próbujemy schować ich do szafy? Pomagamy teraz wydostać się z Rosji osobom LGBT+ z Kaukazu, których także zabija Kreml. Rosyjscy uchodźcy, w tym członkowie naszego stowarzyszenia, pomagają uchodźcom z Ukrainy na granicy w Medyce - wymienia.
"Prośba była jasna: skupić się na walce o Ukrainę"
Julia Maciocha, prezeska fundacji Wolontariat Równości, która od sześciu lat organizuje Parady Równości w Warszawie, podkreśla, że rozmowy z członkami stowarzyszenia Za Wolną Rosję trwały przeszło półtora miesiąca.
- To nie jest decyzja, która przyszła nam łatwo. Znamy stowarzyszenie, od wielu lat współpracujemy - zaznacza Maciocha. I dodaje, że wątpliwości dotyczące ich udziału zgłosiły władze KyivPride. - Dyskutowaliśmy w Komitecie Doradczym Parady, który zrzesza prawie 40 polskich organizacji pozarządowych. Na prośbę części z nich odbyły się mediacje - mówi.
I dodaje: - W tym roku nasz marsz jest polsko-ukraiński. Prośba była jasna: by skupić się na walce o wolność Ukrainy. Próbowaliśmy wyjaśnić grupie rosyjskiej stanowisko Ukrainy, nie zgodzili się na rezygnację z flag, z naszego punktu widzenia jest to co najmniej niedelikatne i nie na miejscu - uważa Maciocha.
Isajew z kolei zaznacza, że w toku mediacji jego stowarzyszenie zrezygnowało z logotypu, a hasło na banerze „Za prawa człowieka — za wolną Rosję!" chcieli zmienić na: „Rosjanie i Rosjanki przeciwko wojnie". Nie chcieli jednak zrezygnować z biało-niebiesko-białej flagi rosyjskiego ruchu antywojennego. - To nonsens, przecież to jest flaga przeciwko wojnie w Ukrainie! Trzeba naprawdę nie mieć dobrej woli, by zestawiać ją z flagą Federacji Rosyjskiej i przypisywać nam intencje, których nie mamy. Za Wolną Rosję wytworzyło się z protestu przeciwko agresji Kremla na Ukrainę i upominało się o to wcześniej, niż powstał KyivPride - podkreśla Isajew.
KyivPride: Oczekujemy trochę szacunku
Co na to ukraińscy współorganizatorzy tegorocznej Parady Równości? - Reprezentujemy około dziesięciu największych ukraińskich organizacji LGBTQ+. I grzecznie prosimy o nieprzynoszenie na nasz marsz rosyjskich flag. Wspieramy rosyjski opór, ale uważamy, że nie ma miejsca na rosyjski protest na ukraińskim marszu - mówi Lenny Emson z KyivPride. I podkreśla, że nie ma ich zgody na kolonizowanie przez stronę rosyjską kolejnej ukraińskiej przestrzeni. - Ukraińsko-rosyjska historia nie zaczęła się w 2014 roku. Nie zaczęła się 24 lutego. Tylko znacznie wcześniej. I jest to historia kolonizacji naszego kraju. Prośba o miejsce dla rosyjskiej sprawy na ukraińskim marszu to jak prośba o walkę o prawa osób hetero na marszu osób homoseksualnych - podkreśla Lenny.
Opowiada też o tym, że zaledwie przed kilkoma dniami Rosjanie zabili ich aktywistę. - Każdego dnia Rosjanie zabijają i gwałcą nasze kobiety. Doceniamy wysiłek rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego w sprzeciwie wobec reżimu, ale oczekujemy też trochę szacunku - mówi.
W tym samym tonie wypowiada się polska organizatorka: - Rozumiemy i wspieramy walkę o społeczeństwo obywatelskie w Rosji, ale przekaz w tym roku miał skupiać się na Ukrainie. Osoby, które działają w Rosji, są bardzo dzielne, nie próbujemy umniejszać ich pracy, ale dziś sytuacja osób aktywistycznych z Ukrainy jest nieporównywalnie cięższa - mówi Julia Maciocha.
Isajew uważa, że takie podejście przekreśla postulaty Parady: - Jeśli tego żąda kijowski organizator, to jest to jakiś fanatyzm. My, warszawiacy i warszawianki, którzy chodzimy w Paradzie od lat, nie jesteśmy mile widziani w tym roku, choć wcześniej nie było do nas pretensji. Narzucanie osobnych zasad tylko jednej, naszej wielonarodowej grupie przeczy hasłu równości.
Organizatorzy jednak podkreślają, że członkowie stowarzyszenia Za Wolną Rosję są na Paradzie mile widziani jako osoby prywatne.